Mama i czas dla siebie: Jak znaleźć równowagę między macierzyństwem a samorealizacją?

Macierzyństwo to piękna, lecz intensywna podróż, pełna wzlotów i wyzwań, które potrafią przytłoczyć nawet najbardziej zorganizowaną z nas. Jako mama niejednokrotnie miałam wrażenie, że doba nie ma wystarczająco godzin, by połączyć opiekę nad dziećmi, pracę zawodową i jeszcze znaleźć chwilę dla siebie. Ale prawda jest taka: to, że stajemy się mamami, nie oznacza, że przestajemy być kobietami z pasjami, marzeniami i ambicjami. I tak, choćbyśmy czasem nie wiedziały jak, balansowanie między macierzyństwem a samorealizacją jest możliwe.

Wszystko zaczyna się od priorytetów – czyli co jest ważne dla Ciebie?

Kiedyś czytałam książkę Sheryl Sandberg „Włącz się do gry” i mocno uderzył mnie jeden fragment, w którym mówiła o tym, że kobieta ma prawo mieć ambicje zawodowe, nie rezygnując z bycia mamą. Pomyślałam wtedy: tak, przecież ja nie muszę wybierać! To, co jest kluczem, to świadomość, że aby być najlepszą wersją siebie – zarówno jako mama, jak i człowiek – muszę nauczyć się wybierać, co jest dla mnie ważne w danym momencie. Priorytety. Czasami priorytetem jest spokojny wieczór z książką, a innym razem – deadline w pracy czy szkolne przedstawienie mojego dziecka. Wszystko zależy od tego, co w danym momencie jest dla nas kluczowe.

Drobne chwile na oddech – nie czekaj na idealny moment

Zanim stałam się mamą, wyobrażałam sobie, że kiedy dzieci już będą starsze, znajdę czas na moje pasje. Cóż, dzieci są starsze, ale zamiast wielogodzinnych warsztatów artystycznych, staram się wykorzystać małe chwile. Wiesz, co mam na myśli? Czasem wystarczy 15 minut z książką przy kawie (i tak, ta kawa może być zimna). Kilka minut jogi rano czy szybki spacer z podcastem na uszach. Nie czekaj na idealny moment, bo… idealny moment nie istnieje. Te drobne chwile w ciągu dnia potrafią działać cuda, jeśli tylko pozwolimy sobie na chwilę „resetu”.

Perfekcjonizm? Dziękuję, ale nie

Muszę się przyznać – jestem (a raczej byłam) perfekcjonistką. Zawsze chciałam wszystko robić idealnie. Być najlepszą mamą, mieć najpiękniej wysprzątany dom, najsmaczniejszy obiad. Wiesz, jak to się skończyło? Poczuciem frustracji, bo nigdy nie mogłam dorównać własnym, nierealnym oczekiwaniom. I tu pojawia się kolejna ważna rzecz: odpuszczanie. Można mieć trochę bałaganu w domu, nie zawsze ugotować obiad jak z „MasterChefa”, a dzieci i tak będą szczęśliwe. Czasem lepiej usiąść z nimi na kanapie, pośmiać się, obejrzeć ulubiony serial – te momenty są cenniejsze niż lśniące okna.

Delegowanie – supermama nie musi robić wszystkiego sama

Jednym z moich największych odkryć macierzyństwa było… delegowanie. I nie mówię tu tylko o pracy zawodowej. Zrozumiałam, że nie muszę być super mamą i robić wszystkiego sama. Jeśli możesz, poproś o pomoc – partnera, rodziców, przyjaciół. Może ktoś zajmie się dziećmi, kiedy Ty odpoczniesz albo skupisz się na czymś, co lubisz robić? Ja długo z tym walczyłam, ale kiedy w końcu pozwoliłam sobie na wsparcie, poczułam ogromną ulgę. Czasem mąż zajmuje się dziećmi, podczas gdy ja mam czas na małe „mama reset”, innym razem mama przychodzi na ratunek z obiadem.

Granice – nie bój się powiedzieć „nie”

Nauczenie się mówienia „nie” to umiejętność, którą zdobyłam dopiero jako mama. Przed macierzyństwem zgadzałam się na wszystkie prośby, nawet te, które mnie przeciążały. Ale kiedy pojawiły się dzieci, zrozumiałam, że moja energia jest ograniczona. Jeśli dam z siebie wszystko w pracy, zabraknie mi siły na rodzinę. A jeśli dam z siebie wszystko w domu, zapomnę o sobie. Dlatego nauczyłam się stawiać granice – zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. I to nie jest egoizm, to jest zdrowy balans.

Samorealizacja to proces, nie cel

Znam wiele kobiet, które czują presję, że muszą „coś osiągnąć”. Bycie mamą nie zwalnia nas z potrzeby rozwoju, ale pamiętajmy, że samorealizacja to proces, nie nagłe osiągnięcie jakiegoś konkretnego celu. Możemy się rozwijać małymi krokami, dzień po dniu. Może teraz nie masz czasu na pełnoetatowe kursy, ale możesz przeczytać książkę, posłuchać audiobooka czy zacząć mały projekt, który stopniowo rozwijać będziesz w swoim tempie. Zrozumienie tego było dla mnie kluczowe – poczułam, że zamiast wyścigu z czasem mogę cieszyć się tym, co już mam, jednocześnie nie rezygnując z moich pasji.

Podsumowując – mama też człowiek

Podsumowując, mama też jest człowiekiem, który potrzebuje chwil dla siebie. Znalezienie równowagi między macierzyństwem a samorealizacją to nie łatwe zadanie, ale jest to absolutnie możliwe. Kluczem jest świadomość własnych potrzeb, odpuszczanie tego, co nieistotne, i docenianie małych rzeczy. Każdy krok w stronę dbania o siebie to krok w stronę szczęśliwszego macierzyństwa. Czasem wystarczy kilka minut spokoju z książką czy kawałek ulubionej muzyki w tle, żeby poczuć, że znów jesteśmy w kontakcie z samą sobą.

I tak, dajmy sobie czas i prawo do popełniania błędów. Macierzyństwo to nie konkurs na perfekcję – to droga pełna miłości, przygód, a czasem i chaosu. Ale to właśnie w tym chaosie można znaleźć momenty, które naprawdę liczą się najbardziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *